Zaczniemy od zaimków?
On/jego.
Dlaczego to jest dzisiaj dla ciebie tak ważne?
Bo jakieś półtora roku temu zdałem sobie ostatecznie sprawę, że niekoniecznie mieszczę się w binarnym podziale świata. Nie mówiąc już o tym, że jestem osobą androgyniczną i szczególnie kiedy miałem długie włosy, wprowadzałem w płciową konfuzję niejedną osobę.
Jak więc określasz swoją tożsamość?
Jestem osobą niebinarną i być może zawsze nią byłem, tylko nie znałem jeszcze słowa niebinarność, które pojawiło się stosunkowo niedawno. Używam, jak widzisz, zaimków męskich, ale żeńskie mi w ogóle nie przeszkadzają. Zresztą mając kiedyś włosy do pasa, ciągle słyszałem: "przepraszam panią". Dzisiaj nie identyfikuję się z żadną płcią i bardzo mi z tym dobrze.
Sue Bartel, z którą także rozmawiam w tej książce, mówi, że długo określała się jako osoba biseksualna, bo nie znała innego terminu, który byłby bliższy jej tożsamości. Dzisiaj już taki termin jest - w jej przypadku to panseksualność. Ciekawe jest to, jak wyzwalający dla wielu osób queer jest ten plusik po LGBT.
W 2020 roku mnie i mojego partnera zaatakował na Dworcu Zachodnim w Poznaniu niedoszły nożownik. Sprawa stała się bardzo głośna medialnie i Tomek Nyczka z "Gazety Wyborczej" zrobił ze mną wywiad. Kiedy dostałem go do autoryzacji, przeczytałem w lidzie, że jestem przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta (to się zgadzało) i gejem (to już niekoniecznie). To był ten moment, w którym zdałem sobie sprawę, że słowo gej mnie nie określa, bo jestem osobą niebinarną odczuwającą pociąg seksualny do mężczyzn, no, ale to by było za długie.
A jak było wcześniej?
Wcześniej było tak, że kiedy - mając jakieś piętnaście lat - odkryłem, że pociągają mnie mężczyźni, byłem w związku z dziewczyną. Moja fascynacja mężczyznami ten związek oczywiście zakończyła, zresztą to właśnie moja dziewczyna pokazała mi Harry'ego Stylesa - to wystarczyło. Ale nadal się nie określałem, tylko eksplorowałem: od tindra do grindra, bardzo intensywnie, bo, jak sam wiesz, Poznań ma tu dużo do zaoferowania. Te homoerotyczne początki były zresztą naprawdę bardzo udane. Nie spotkało mnie nic niefajnego, same przyjemności.