Gdzie się zaczyna twoja historia?
Chyba w przedszkolu, bo wtedy po raz pierwszy poczułam, że chciałabym nosić takie ubrania jak dziewczynki, że wolę się bawić tym, czym one, że chciałabym wyglądać tak jak one.
To jest przedszkole w Poznaniu?
Nie, w Łodzi, gdzie się w 1985 roku urodziłam, wychowałam i po części kształciłam, bo pierwsze studia, biologię, skończyłam jeszcze na Uniwersytecie Łódzkim. Dopiero po nich przeniosłam się do Poznania, żeby studiować medycynę, i do dzisiaj tu mieszkam, choć pracuję pod Poznaniem, w Swarzędzu.
Wróćmy jeszcze do Łodzi.
W czasach szkolnych generalnie bawię się z dziewczynami, gram w gumę i - co ciekawe - nigdy nie doświadczam prześladowania z tego powodu. Potem w sumie też: ani w liceum, ani na studiach, co wiązało się być może z moim wewnętrznym coraz silniejszym represjonowaniem prawdziwej tożsamości płciowej.
Ja też, będąc dzieckiem, grałem w gumę, nosiłem po kryjomu szpilki mamy i bawiłem się tylko z dziewczynami, ale jestem bez wątpienia cis-mężczyzną i gejem. Ciekawi mnie więc twoje rozpoznawanie w sobie transpłciowości.
Myślę, że różnica jest taka, że zabawa z dziewczynami to było za mało. Ja chciałam być jedną z nich, bo taką się czułam i nie wiedziałam, dlaczego jestem wtłaczana w męski świat z tym wszystkim, co się z nim wiąże. Pamiętaj, że to się dzieje w czasach, w których nie ma internetu, mediów społecznościowych, w przestrzeni publicznej nie dyskutuje się o LGBT, a takie osoby jak ja nazywa się najczęściej transwestytami.
całość wywiadu w książce "Inny Poznań"