Jurij Staniszewski
Europę znalazłem w Poznaniu

młody mężczyzna w swetrze, z krótko przyciętymi włosami, uśmiechnięty - grafika rozmowy
Jurij Staniszewski, fot. Łukasz Łukasiewicz
Jurij Staniszewski
Europę znalazłem w Poznaniu

(fragment)

Rosja 24 lutego 2022 roku napadła na Ukrainę. Jak pamiętasz ten dzień?

Budzę się rano i Sasza, mój chłopak, mówi po powrocie z pracy, że wojna, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Szok, to była pierwsza reakcja. Nie potrafię lepiej opisać stanu, w którym wówczas byłem. Nie mogłem przez pierwsze dni w ogóle funkcjonować, nie mogłem pracować, nie potrafiłem się na niczym skupić, nie mogłem spać. Śledziłem tylko wiadomości z Ukrainy i byłem w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi. Na szczęście, jeśli można tak powiedzieć, moja rodzina mieszka w Łucku, więc w zachodniej części kraju, gdzie Rosjanie zbombardowali tylko lotnisko wojskowe.

Bałeś się, że Ukraina padnie?

Bardzo, szczerze powiedziawszy, nie wierzyłem, że Ukraina stawi taki opór Rosji. Myślałem, że będzie po wszystkim w ciągu paru dni. Uspokoiłem się dopiero, gdy Ukraina odparła rosyjski atak na Kijów i przy pomocy zachodniego wsparcia zaczęła wypychać Rosjan dalej na wschód.

Wybuch wojny wywołał największą uchodźczą migrację w Europie od czasów drugiej wojny światowej. Większość Ukraińców uciekała do Polski lub przez Polskę.

Bardzo mnie ucieszyło, że Polska tak wspaniale przyjęła moich rodaków, że tak się zaangażowała w pomoc Ukrainie. Myślę, że to już na zawsze zmieni nasze relacje.

całość wywiadu w książce "Inny Poznań"