Maciej Nowak
Queerowa modernizacja

mężczyzna w kapeluszu, różowej koszuli i czerwonym szaliku na tle Teatru Polskiego w Poznaniu - grafika rozmowy
Maciej Nowak, fot. Łukasz Łukasiewicz
Maciej Nowak
Queerowa modernizacja

(fragment)

Teatrem zajmujesz się prawie tak długo, jak ja żyję.

Pierwszą recenzję napisałem w latach osiemdziesiątych ze spektaklu Żabka i lew w Teatrze Lalka w Warszawie, więc może siedziałeś na widowni.

Lubiłeś pisać recenzje?

Tak, choć wtedy było to zupełnie inne pisanie niż później. Kiedy zaczynałem, byłem ledwie maturzystą, a moje ostatnie teatralne recenzje publikowałem w tygodniku "Przekrój" dekadę temu, kiedy byłem już dojrzałym facetem. Zresztą pracowaliśmy tam razem.

Kiedy wymyśliłeś zajmowanie się teatrem?

W trzeciej klasie liceum postanowiłem studiować wiedzę o teatrze. Wiedziałem, że chcę się nim zajmować, ale nie jako artysta. Moi rodzice - inżynier i lekarka - uznali tę decyzję za nieszczęsną. Mimo to zostałem umówiony po linii partyjnej, bo tato był w partii, na spotkanie z towarzyszem Jerzym Koenigiem, wielką postacią polskiego teatru, by ocenił, czy ta moja decyzja ma jakikolwiek sens. Koenig, w ramach sprawdzenia mojej przydatności, poprosił mnie o napisanie recenzji. Napisałem więc recenzję z Wyzwolenia w reżyserii Kazimierza Dejmka w Teatrze Polskim w Warszawie. Koenig tę moją recenzję nawet pochwalił, ale powiedział, że jest byt szkolna i jeśli poważnie myślę o teatrze, powinienem zajrzeć do recenzji Antoniego Słonimskiego - to jest wzór ostrego, atrakcyjnego pisania o teatrze. Zrobiło na mnie wielkie wrażenie to, że można tak pisać.