Samorządowcy przyjechali do stolicy, by razem zaapelować o zmiany w rządowym programie - Polskim Ładzie. Jednym z jego najważniejszych skutków będzie odebranie mieszkańcom gmin, powiatów oraz województw w całym kraju aż 145 miliardów złotych w ciągu najbliższych 10 lat. To gigantyczna kwota - prezydenci i wójtowie podkreślają, że taką dziurę w budżetach miast i gmin boleśnie odczują wszyscy ich mieszkańcy.
Spotkanie rozpoczęło się od podpisania "Apelu środowiska samorządowego w obronie społeczności lokalnych i regionalnych" w Teatrze Muzycznym Roma. Następnie przedstawiciele mieszkańców miast i gmin z całej Polski przeszli pod budynek parlamentu, by złożyć apel na ręce Elżbiety Witek, marszałek Sejmu - ta jednak nie spotkała się z protestującymi. Dokument z rąk Małgorzaty Dąbrowskiej, sołtyski liczącej 130 mieszkańców Bończy, odebrali więc wicemarszałkowie: Małgorzata Kidawa Błońska, Włodzimierz Czarzasty i Piotr Zgorzelski.
Samorządy przeciw centralizacji
Przedstawiciele samorządów z całej Polski podkreślają, że sprawa jest poważna. Wyjaśniają, że propozycje zawarte w Polskim Ładzie - wbrew twierdzeniom rządu - w praktyce zadziałają jak gigantyczny podatek, który zapłacą wszyscy mieszkańcy.
- Jesteśmy przedstawicielami mieszkańców małych i dużych miast, gmin i wsi z całej Polski - mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. - Dziś przed Sejmem pokazaliśmy jedność, protestując przeciwko zmianom zawartym w tzw. "Polskim ładzie". Nie możemy zgodzić się na zabieranie pieniędzy samorządom, bo w praktyce oznacza to ograbianie naszych mieszkańców. I żadne fałszywe deklaracje polityków PiS tego nie zmienią. Kłamstwo wielokrotnie powtarzane nie stanie się prawdą.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy podkreślał, że nie chodzi jedynie o to, że samorządy i ich mieszkańcy stracą na Polskim Ładzie finansowo. - Do jednej kieszeni PiS chce dać odrobinę pieniędzy, a z drugiej zabrać znacznie więcej - ostrzegał. - Nie dajmy się na to nabrać. Dziś między obywatelem a skorumpowaną władzą stoi samorząd. Nie pozwólmy go zniszczyć. To obywatele mają decydować o tym, na co idą pieniądze z ich podatków. Bez samorządności nie będzie wolnej i demokratycznej Polski.
Beata Moskal-Słaniewska, prezydent Świdnicy, przypomniała, że samorząd to nie prezydent, burmistrz czy wójt, a z lokalnych budżetów finansowane są nie tylko duże inwestycje:
- Przyjechaliśmy tutaj, by bronić pieniędzy, które pochodzą z podatków naszych mieszkańców - wyjaśniała. - Chcemy, by zostawały w naszych miastach i gminach i były przeznaczane na żłobki, przedszkola, szkoły czy domy pomocy społecznej. Byśmy nie musieli mówić mieszkańcom, że brakuje pieniędzy na załatanie chodnika i świetlicę w szkole. Nie chcemy dotacji - chcemy by to, co wypracujemy, zostało w naszych miastach. Rząd chce scentralizować kraj, ale my wolimy sami planować swoje budżety i realizować te inwestycje, których potrzebują ludzie, a nie te, które narzuca nam się z góry.
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu oraz prezes Stowarzyszenia Tak! Samorządy dla Polski sprzeciwił się traktowaniu małych wspólnot jako marionetek w rękach rządu, a Mirosław Czapla, starosta malborski zaapelował o jedność: - Tyle lat walczyliśmy o to, by zdecentralizować zarządzanie krajem, teraz wszystko idzie na marne. Nie wracajmy do tego, co już było!
Samorządowcy: mieszkańcy mają prawo do decydowania o sobie
Samorządowcy podkreślili również, że obecna władza odbiera lokalnym społecznościom prawo do decydowania o sobie. Lista odebranych uprawnień stale się wydłuża. Miasta i gminy mają zmniejszane kompetencje między innymi w obszarze zdrowia, edukacji i finansów.
- Od sześciu lat odbiera się samorządom kompetencje i pieniądze, kroi się je jak salami, po plasterku - mówił Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego. - Odebrali nam ważne instytucje, a pieniądze rozdają swoim. Przyszliśmy tu upomnieć się o państwo obywatelskie, w którym to obywatele decydują. Ta władza odbiera ludziom wolność, odbiera podmiotowość i możliwość decydowania. Bo o czym można decydować, gdy pieniądze będą pochodzić z komputera ministra finansów? Zawładnie nami pełzająca, nędzna rekonstrukcja gierkowszczyzny. Obudźmy się!
Przykładem, jaki podawali samorządowcy, może być nowe prawo oświatowe, wzmacniające rolę kuratora - urzędnika, który nie podlega społecznej kontroli. Takie działania niszczą niezależność, samodzielność i twórcze myślenie nauczycieli, rodziców i uczniów, dyrektorów szkół i przedstawicieli samorządów.
- Nie pozwolimy na centralizowanie szkół - zapewniała Hanna Pruchniewska, burmistrzyni Pucka. - Decyzje o wyborze dyrektora szkoły, nauczycieli i dodatkowych zajęć nie mogą zapadać w ministerstwie. Nie ma zgody na przejmowanie małych szkół przez rząd, na zakazy, wytyczne i przekazy, kojarzone z poprzednią epoką. Nasze niewielkie miasto straci na Polskim Ładzie ok. 3 mln zł rocznie. To bardzo dużo. Nie wiemy, czy dostaniemy rekompensatę ani jakie będą kryteria jej przyznawania. Co będzie z utraconymi pieniędzmi naszych mieszkańców? To jest ogromny podatek, który wszyscy zapłacimy.
W Warszawie spotkali się samorządowcy zrzeszeni w organizacjach wszystkich szczebli - od sołectw po największe miasta - Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich, Związek Powiatów Polskich, Stowarzyszenie Tak! Samorządy dla Polski, Stowarzyszenie Łączy Nas Samorząd, Stowarzyszenie Wielkopolska - kierunek Europa, Stowarzyszenie Dolny Śląsk - Wspólna Sprawa oraz Stowarzyszenie Wspólna Polska i OK Samorząd. Ogólnopolska Koalicja Samorządowa. W spotkaniu udział wzięli także przedstawiciele sektora pozarządowego - Fundacja Batorego i Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej. W Warszawie swój sprzeciw wyraziło ponad 700 samorządowców z całej Polski.
__________
Apel środowiska samorządowego w obronie społeczności lokalnych i regionalnych
Od 1990 roku samodzielność, wolność i swoboda dysponowania przyznanymi środkami jest jednym z fundamentów funkcjonowania samorządów w naszym kraju. Od kilku lat z niepokojem obserwujemy działania zmierzające do przywrócenia w Polsce modelu autorytarnego państwa scentralizowanego, który po zmianach politycznych z roku 1989 udało się nam stopniowo przekształcić w państwo demokratyczne, oparte na zasadzie pomocniczości. Istotna część władzy publicznej została w nim przekazana obywatelom oraz ich przedstawicielstwom lokalnym i regionalnym. Coraz bardziej jaskrawe są jednak działania odbierające naszym społecznościom lokalnym uprawnienia do decydowania o swoich sprawach, swobodnego dysponowania środkami, zgodnie z lokalnymi potrzebami i demokratycznie ustalanymi priorytetami.
Lista odebranych uprawnień stale się wydłuża. Obserwujemy wyraźne zmniejszanie kompetencji samorządów - między innymi w obszarze zdrowia, edukacji i finansów. Prawo oświatowe, które wzmacnia rolę niepoddanego społecznej kontroli urzędnika - kuratora oświaty, niszczy niezależność, samodzielność i twórcze myślenie samorządów, dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców i uczniów.
Coraz bardziej dotkliwe są także zmiany prawne, powodujące znaczne uszczuplenia dochodów własnych gmin, powiatów i województw, w skali, która pozbawia je możliwości prowadzenia polityki rozwoju, a dla wielu oznacza zagrożenie utraty płynności finansowej. Ubytki w udziałach w PIT, będące efektem zmian prawnych z lat 2019-2020, oraz propozycje projektowane obecnie w ramach tzw. Polskiego Ładu nie rekompensują strat finansowych, jakie poniosą gminy, powiaty i województwa, a dochody własne samorządów będą zastępowane transferami z budżetu państwa. Prowadzi to do uzależnienia finansowego jednostek samorządu terytorialnego od administracji rządowej.
Na skutek wprowadzanych zmian społeczności lokalne utracą możliwość realizacji zadań w oczekiwanej przez Polaków skali, zwłaszcza że nikt nie zmniejszył zakresu spraw, jakie zostały ustawami przekazane gminom, powiatom i województwom. Będzie mniej nowych dróg i obiektów służących mieszkańcom, a utrzymanie jakości usług komunalnych będzie wymagało wzrostu cen.
AW