- Dziękuję za pani szybką reakcję, dzięki której nic nie stało się dzieciom - mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. - Zapewniam, że przyczyny tego wydarzenia zostaną dokładnie wyjaśnione, powołano już specjalną komisję, która się tym zajmuje. Taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć i nie może się powtórzyć.
Dach hali sportowej zawalił się 22 czerwca, podczas nawałnicy, jaka przeszła tego dnia przez Poznań. W mieście spadło wówczas ponad 64 litry wody na każdy metr kwadratowy powierzchni - to więcej, niż zwykle spada w całym czerwcu.
- Na szczęście nie doszło do tragedii, choć było blisko - podkreślał Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. - Byłem akurat na Rynku Łazarskim, gdy dostałem SMS z informacją, że zawalił się dach hali szkolnej, jednak nikomu nic się nie stało. Początkowo skupiłem się na drugiej części tej informacji, ale gdy ujrzałem zdjęcia z wnętrza budynku, w pełni zobaczyłem skalę zniszczeń. Pewne jest, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć.
Nikomu nic się nie stało, ponieważ dyrektorka szkoły błyskawicznie zarządziła ewakuację.
- Dziękuję za wsparcie, jest ono dla mnie bardzo ważne - mówiła Danuta Mikołajczak. - Myślę, że tamtego dnia dostałam sygnał z góry. Siedziałam za biurkiem i podpisywałam świadectwa, gdy zrobiło się ciemno, zaczęło lać jak z wiadra. Przyszła kierowniczka z informacją, że woda przecieka. Coś mnie tknęło i postanowiłam sama zobaczyć, co się dzieje. Wszystko trwało kilka minut - ale traumę mam do teraz. Gdy zobaczyłam, jak wali się dach, miałam wrażenie, że to się nie dzieje. Widziałam wszystko jak w zwolnionym tempie.
Sprawę bada Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który powołał komisję do zbadania okoliczności i przyczyn katastrofy budowlanej - znajdują się w niej również przedstawiciele miasta. Wiadomo, że uszkodzeniu uległ element konstrukcyjny - dźwigar.
AW