Na ratunek zwierzętom z Ukrainy

Na zdjęciu trzy małe lwy bawiące się zielonym ręcznikiem - grafika rozmowy
Ratowanie zwierząt nie byłoby możliwe bez wzajemnej pomocy wielu instytucji i osób/ fot. zoo
Na ratunek zwierzętom z Ukrainy

Od wybuchu wojny poznańskie zoo pomogło już niemal 200 zwierzętom z Ukrainy. Przyjęło liczne lwy, tygrysy, wilki, niedźwiedzie - większość z nich pojechała już do azyli w innych krajach. Wysiłek włożony w ich ratowanie docenił dyrektor kijowskiego ogrodu zoologicznego, Kyrylo Trantin, a także burmistrz tego miasta, Witalij Kliczko.

Obecnie w poznańskim zoo mieszka 6 uratowanych z Ukrainy tygrysów, 4 lwice, wilk i trzy niedźwiedzie - dwa brunatne, Chip i Dale oraz jeden himalajski.  Ale od 24 lutego przewinęły się przez nie dziesiątki zwierząt, które trzeba było ewakuować z ogarniętego wojną kraju. 

- Pomogliśmy blisko dwustu zwierzętom - mówi Małgorzata Chodyła, rzeczniczka poznańskiego zoo. - Były wśród nich lwy, tygrysy, karakale, lisy polarne, lampart, wilk, likaon, małpa, a także zwierzęta egzotyczne. Większość z nich znalazła już swoje miejsce w azylach i ogrodach zoologicznych w innych krajach. Niektóre jednak z nami zostaną - jak 17-letnia tygrysica Kaja, dla której żadna podróż nie wchodzi już w grę. 

Ratowanie zwierząt nie byłoby możliwe bez wzajemnej pomocy wielu instytucji i osób. Poznańskie zoo ściśle współpracuje m.in. z Natalią Popovą, która prowadzi azyl pod Kijowem, a także z fundacją IFAW (International Fund for Animal Welfare) czy azylem Wildcat Sanctuary w USA.

Podczas ewakuacji do poznańskiego zoo trafiają również dzikie koty, które były ofiarami nielegalnego handlu dzikimi zwierzętami - to np. cztery lwiątka, które zaraz po urodzeniu zostały odebrane swojej mamie i miały zostać sprzedane jako żywe pluszaki. Zostały uratowane, trafiły na kwarantannę do stolicy Wielkopolski, a po niej - do azylu w USA. 

Trud włożony w ratowanie zwierząt doceniają Ukraińcy.

"Niestety w cieniu wojny znacznie cierpią również zwierzęta - pisał Witalij Kliczko, burmistrz Kijowa w liście z podziękowaniami wysłanym do Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania. - Nie tylko te, które - tak jak ludzie - są zabijane przez bomby, pociski i rakiety, ale także zwierzęta mieszkające w schroniskach, azylach, nasi czworonożni domowi przyjaciele. W dodatku Ukraina jest specyficznym krajem, w którym wolno posiadać lwa, tygrysa czy niedźwiedzia. Często te zwierzęta, które mają prywatnych właścicieli, również potrzebują pomocy. W imieniu Miasta Kijowa jestem Wam niezmiernie wdzięczny za przyjęcie zwierząt w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu". 

List z podziękowaniami wysłał również Kyrylo Trantin, dyrektor kijowskiego zoo. 

"Wyrażamy głęboką wdzięczność za wszystko, co zrobiło poznańskie zoo, by uratować zwierzęta przed wojną - pisał. - Obecny czas jest wyjątkowo trudny dla wszystkich. W związku z ekstremalną sytuacją zoo w Kijowie również przyjęło wiele zwierząt, głównie małych ssaków, ptaków i gadów. Niestety nasze pomieszczenia są przepełnione i nie możemy pomóc dużym kotom, niedźwiedziom ani innym gatunkom o wyjątkowych potrzebach. Przed nami trudna zima - by ją przetrwać, musimy dobrze zarządzać naszymi środkami. Mamy nadzieję, że będziecie kontynuować Waszą wspaniałą działalność i nadal pomagać ukraińskim zwierzętom. Dziękuję Wam i wszystkim Polakom".

- To dla nas zaszczyt i duma otrzymywać takie podziękowania - przyznaje Małgorzata Chodyła i zapewnia, że pomoc ukraińskim zwierzętom będzie udzielana tak długo, jak będzie to potrzebne i możliwe. 

Przed pracownikami zoo ewakuacja kolejnych lwów i lwiątek. Dlatego placówka prosi o pomoc: zbiera dobrej jakości suchą karmę dla psów (lepiej garstka wysokiej jakości niż duży worek gorszej), puszki z mięsem (dla ludzi i zwierząt), nowe koce i nowe śpiwory, latarki, baterie, lampy solarne, świece. Nowe polarowe bluzy w rozmiarze S-XXXL, nowe skarpety i buty typu śniegowce we wszystkich rozmiarach, rękawice. Dary można całodobowo zostawiać w portierni, przy ul. Krańcowej, do 27 grudnia. Zostaną przekazane do azylu Natalii Popovej pod Kijowem.

AW