- Wygrała Pani właśnie konkurs na stanowisko dyrektora Biblioteki Raczyńskich. Przed Panią liczne wyzwania, w tym największe, czyli promocja czytelnictwa, bo to właśnie od jego poziomu zależy zainteresowanie bibliotekami. Jak Pani ocenia dotychczasowe działania Biblioteki w tym zakresie? Co można poprawić, z czego można zrezygnować i do jakich wydarzeń powrócić? A może warto stworzyć jakieś nowe projekty popularyzujące literaturę?
Katarzyna Kamińska: Biblioteka Raczyńskich to laureatka konkursu Mistrz Promocji Czytelnictwa organizowanego przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, a przyznanego jej w 2021 roku. Najlepsi eksperci w tej dziedzinie ocenili działania biblioteki bardzo wysoko. W pełni podzielam tę ocenę, a wobec tego zakładam, że będziemy - wraz z zespołem biblioteki - kontynuowali dotychczasowe działania i mam nadzieję, że nie będzie trzeba z niczego rezygnować. Uważam również, że w przeszłości Biblioteka realizowała pewne pozytywne przedsięwzięcia, które zawieszono, a które warto przywrócić. Myślę zwłaszcza o kwartalnych Przeglądach Nowości Wydawniczych, czy o Bajecznych Niedzielach u Raczyńskich. Jednocześnie należy opracować nowe pomysły, ale wpierw spróbować wykorzystać potencjał wielu wydarzeń promujących czytelnictwo i literaturę, które już w Poznaniu się odbywają i w które Biblioteka mogłaby się włączać, jako współorganizator lub partner. Takim wydarzeniem są na przykład Poznańskie Targi Książki.
- Wydaje się, że Biblioteka Raczyńskich ma stałe grono bywalców, zarówno czytelników, jak i uczestników różnych wydarzeń. Jak przyciągnąć nowych odbiorców i poszerzyć ich grono?
- Jest kilka zmiennych decydujących o atrakcyjności bibliotek. Nie da się o wszystkich opowiedzieć, ale na dwie sprawy warto zwrócić szczególną uwagę. Po pierwsze na dostępność, czyli pracę bibliotek w miejscach, warunkach - mam na myśli infrastrukturę i rozwiązania logistyczne, dniach i godzinach dostępnych dla jak największej liczby czytelników. Po drugie na obecność w księgozbiorze nowości wydawniczych, a co za tym idzie atrakcyjność całego zbioru. Te dwa elementy, połączone ze skuteczną promocją, dają szansę na przyciągnięcie większej liczby czytelników.
- A jak pozyskać zainteresowanie młodych odbiorców, tzw. cyfrowych tubylców?
- Gdy jestem pytana o czytelnictwo w tej grupie, odpowiadam, że trzeba przygotować dla nich trafną cyfrową ofertę, czyli zasób biblioteczny w innych niż książka drukowana formach podawczych, przede wszystkim e-bookach i audiobookach. Ale taka odpowiedź byłaby zbyt wielkim uproszczeniem, bo przecież kontakt z książką drukowaną przynosi czytelnikowi, poza czystą przyjemnością z samej lektury, wiele innych korzyści. Z drugiej strony warto powiedzieć o kilku faktach. Obecnie eksperci zajmujący się czytelnictwem i samym procesem czytania zwracają uwagę, iż użytkownicy wszelkiego typu urządzeń mobilnych, a także komputerów stacjonarnych bardzo dużo czytają. Znaczna część przekazu czerpanego z tych urządzeń ma formę tekstową. Problem w tym, że poza tekstami o charakterze typowo informacyjnym, są to zwykle treści o niewielkiej wartości. Krótkie, konsumowane szybko, często niepoprawne językowo, itd. Pytanie, jak sprawić, by ta ogromna grupa ludzi zechciała czytać teksty wartościowe. Czy jest możliwe, by na przykład podróżni w środkach transportu publicznego czytali książkę w formie e-booka, zamiast bezmyślnie przyglądać się anonsom z plotkarskich portali, co jest powszechne? To jest wyzwanie, prawda? Drugi fakt, to niebywała wprost aktywność czytelników z grupy tzw. young adults, do niedawna klasyfikowanej jako młodzież. Nurt literatury pisanej z myślą o nich jest przebogaty i - co ciekawe - wzięciem cieszą się książki drukowane, a ich autorzy są wprost oblegani w czasie takich imprez jak targi książki. W tym kontekście mówi się jeszcze o wpływie grupy rówieśniczej, a także o postpandemicznej tęsknocie za kontaktem z drugim człowiekiem i pewnymi tradycyjnymi rytuałami. To trzeba wykorzystać, by trafić do tych ludzi i przekonać, że w bibliotekach mogą znaleźć wszystko, czego potrzebują. I wreszcie trzecia rzecz to popularność takich form przekazu jak podcasty. Ona może być istotnym drogowskazem w promowaniu książek, szczególnie w obliczu rosnącej popularności audiobooków.
- Według danych GUS liczba czytelników Biblioteki Raczyńskich na 1000 mieszkańców wyniosła w 2021 r. 105, to o ok. 30 proc. mnie niż np. w 2018 r., kiedy było ich 150 na 1000 mieszkańców. W jaki sposób chce Pani zatrzymać odpływ czytelników?
- Proszę zwrócić uwagę, że porównuje Pan dane sprzed pandemii z danymi z drugiego jej roku. A pandemia bardzo boleśnie odbiła się na frekwencji wszystkich instytucji kultury. Najgorszy był oczywiście 2020 rok, który na parę miesięcy całkowicie odciął biblioteki od ich odbiorców. Równolegle na rynku wydawniczym zaobserwować można było wzmożony ruch zakupowy, przede wszystkim w internecie, bo w pierwszym lockdownie książki, podobnie jak filmy oglądane np. na takich platformach jak Netflix, czy HBO, wydawały się najbezpieczniejszymi formami korzystania z kultury, czy rozrywki. W 2021 roku czytelnicy zaczęli już powoli wracać do bibliotek i ten trend jest do utrzymania, jednak nie bez wysiłku. To oznacza, że trzeba zaopatrywać się w nowości wydawnicze, promować je i udostępniać na wszelkie możliwe sposoby. Jestem optymistką, gdyż w ciągu ostatnich miesięcy Biblioteka znacząco poprawiła warunki funkcjonowania wielu filii, co także ma dla czytelników ogromne znaczenie i może zachęcać do odwiedzin.
- Okres pandemii i zamknięcia instytucji kultury zmusił twórców i zarządzających instytucjami kultury do znalezienia alternatywnych dróg komunikacji z odbiorcami. Pojawiło się wiele wydarzeń i projektów online. Czy - mimo zniesienia obostrzeń w kulturze - Biblioteka Raczyńskich powinna kontynuować rozwój swojej oferty on-line?
- Zdecydowanie tak. W tej chwili trudno mówić nadal o tym, że są to alternatywne formy komunikacji z odbiorcami. One są niezbędne i powinny działać równolegle z formami tradycyjnymi. Poza tym pozwalają dotrzeć Bibliotece do tych osób, które z różnych względów nie mogą osobiście do niej przybyć. To wpływa dodatnio na frekwencję i przynosi Bibliotece pierwszorzędne korzyści promocyjne.
- Biblioteka Raczyńskich ma obecnie dwa programy "Czytanie bez barier" dla osób z niepełnosprawnościami i "Książka dla seniora" dla osób 60+. Czy widzi pani możliwości rozszerzenia tego typu usług bibliotecznych na inne grupy?
- Przede wszystkim będziemy musieli intensywniej promować te dwa istniejące już programy, bo mam wrażenie, że korzysta z nich relatywnie niewiele osób. Natomiast warto rozważyć rozszerzenie oferty tzw. książki na telefon, ale nie wolno doprowadzić do sytuacji, w której nasi odbiorcy przestaną przychodzić do Biblioteki. Zależy nam przecież na bezpośrednim z nimi kontakcie, a rola bibliotekarzy, jako edukatorów i doradców jest wprost nieoceniona. Ponadto - powiedzmy wprost - dostarczanie i odbieranie książek kosztuje. Dlatego kluczowe będzie zdefiniowanie grup odbiorców, które mogą takiej usługi potrzebować - mogą to być np. rodzice opiekujący się bardzo małymi dziećmi. Natomiast niekoniecznie powinniśmy od razu zakładać, że to będzie usługa dla wszystkich.
- Biblioteka Raczyńskich ma ponad 30 filii. Czy to wystarczająca liczba jak na tak duże miasto? Czy sieć książkomatów wystarczy, aby uzupełnić luki tam, gdzie dostęp do filii jest ograniczony?
- Książkomaty to teoretycznie świetny pomysł. Znakomicie, że Biblioteka wprowadziła je tam, gdzie nie ma filii, ale jest za wcześnie, by powiedzieć, że one zdały egzamin. Natomiast ja zdecydowanie opowiadam się za rozwojem sieci filii. Brakuje ich na peryferyjnych osiedlach Poznania, które rozwijają się niezwykle dynamicznie. Ich coraz aktywniejsze społeczności same niekiedy postulują konieczność otwarcia u nich takich placówek, bo są one podstawową formą kontaktu z kulturą, zwłaszcza że dziś biblioteki zajmują się nie tylko udostępnianiem książek, ale bywają lokalnymi mikrocentrami kultury. Skalę zainteresowania kulturą w poznańskich "fyrtlach" pokazuje sukces programu "Lato z Estradą" realizowanego przez Estradę Poznańską.
- Jak wobec tego postrzega Pani rolę Biblioteki Raczyńskich w zakresie integracji społeczności lokalnych? Czy działalność filii bibliotecznych ma potencjał, aby tworzyć wokół nich wspólnoty?
- Uważam, że tak i rola filii może być bardzo istotna. Jednak pamiętajmy, że praca bibliotekarzy wymaga skupienia i nie każda filia ma warunki do prowadzenia dodatkowej działalności. Natomiast tam gdzie takie warunki są, warto zapraszać do współpracy rady osiedli i lokalne organizacje, bo one mogą mieć ciekawe projekty. Może zechcą je realizować w naszych filiach. Dobrze byłoby także poznać mieszkańców - sąsiadów filii oraz ich potrzeby. Z doświadczenia wiem, że niemal na każdym osiedlu są pasjonaci lokalnej historii, twórcy, kolekcjonerzy, naukowcy. Może trafnym pomysłem byłoby udostępnienie im miejsca, by opowiedzieli innym o swojej działalności. Biblioteka powinna być otwarta na rozmaite propozycje. Jeśli taka będzie, mieszkańcy będą się chętnie wokół niej skupiali i z nią utożsamiali.
- Biblioteka nie funkcjonuje w próżni, powinna odpowiadać na wyzwania, jakie stawia takiej instytucji dynamicznie zmieniająca się rzeczywistość. Jednym z nich jest rosnąca liczba migrantów z Ukrainy. Jak widzi Pani rolę Biblioteki Raczyńskich w tym aspekcie?
- Dane statystyczne mówią, iż w Poznaniu mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób narodowości ukraińskiej. Ich liczba wzrosła oczywiście od 24 lutego 2022 roku, czyli od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wszyscy jednak wiemy, że to nie jest nowe zjawisko, bo już od kilkunastu lat do Poznania przyjeżdżają gremialnie przybysze z Ukrainy, Białorusi, Gruzji i innych państw. Znaczna ich część chce się w Poznaniu osiedlić lub już to zrobiła. Z jednej strony bardzo chcielibyśmy, by oni szybko się zintegrowali, nauczyli języka polskiego, podjęli pracę lub naukę. Z drugiej strony ich ojczyznami pozostaną państwa, z których przybyli. Myślę więc, że Biblioteka powinna o nich zadbać, bo przecież to także mogą być nasi odbiorcy. Ponadto - i to, co powiem jest zgodne z fundacją założyciela Biblioteki, hrabiego Edwarda Raczyńskiego - dostęp do niej powinni mieć wszyscy, niezależnie od narodowości, wyznania, czy innych wyróżników. Dlatego moim marzeniem, jednym z wielu, byłoby zorganizowanie filii literatur obcojęzycznych, ze szczególnym naciskiem na literaturę ukraińską i białoruską. Nas też to może niesłychanie wzbogacić, bo poeci i pisarze tych narodów są warci poznania. Przypomnę chociażby, że w 2015 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymała Białorusinka, Swiatłana Aleksijewicz. Zdecydowanie trzeba też pomyśleć o choćby niewielkim programie wydarzeń kierowanym do przybyszy ze wschodu. Sądzę, że zespół Biblioteki to doskonale rozumie, bo w ciągu ostatnich miesięcy podejmował sporo działań na ich rzecz.
- "Biblioteka nie jest instytucją artystyczna, a jej działania artystyczne, twórcze czy - szerzej - kulturalne powinny być powiązane z książką. Warto stworzyć pewien ich program, bo one mogą być formą dotarcia do osób, które z usług Biblioteki nie korzystają, a niekiedy są w niej pierwszy raz" - napisała Pani w koncepcji programowej. Jak Pani wyobraża sobie działania artystyczne, a także działania edukacyjne Biblioteki?
- Zacznę od tego, że ostatnimi czasy biblioteki - odpowiadając na wyzwania współczesności - zmieniły specyfikę swojej misji i wiele z nich działa jak multidyscyplinarne centra kultury. Jednak ja uważam, że nadal sercem bibliotek są ich księgozbiory, a główną misją ich udostępnianie. Szczególnie powinniśmy o tym pamiętać w Poznaniu, w którym toczy się bogate życie kulturalne animowane przez liczne instytucje i organizacje pozarządowe. Natomiast edukacja kulturowa jest obowiązkiem wszystkich instytucji, a Biblioteka robiła i robi to nadal dobrze. Wspaniałym jej przykładem jest cykl prezentacji "Spotkanie z Arcydziełem". Zarówno Biblioteka Główna przy pl. Wolności, jak i filie mają interesującą ofertę edukacyjną, niejednokrotnie wykraczającą poza dziedzinę szeroko pojętej książki. To trzeba robić nadal, a najlepiej zintensyfikować. Natomiast działania artystyczne powinny służyć popularyzacji samej Biblioteki, budowaniu jej pozytywnego wizerunku oraz przyciągnięciu nowych grup odbiorców. Zakładam jednak, że należy merytorycznie powiązać takie działania z książką i literaturą. Dobrym przykładem takich praktyk był Festiwal Słowa w piosence "Frazy". Cieszyłabym się, gdyby udało się go reaktywować.
- Biblioteka Raczyńskich to blisko 200 lat historii, co widać chociażby po zabytkowej siedzibie głównej, zbiorach specjalnych, w tym unikatowych atlasach. Jaka mogłaby być rola Biblioteki w kontekście ochrony jej dziedzictwa?
- Biblioteka ma status biblioteki publicznej i naukowej. To właśnie jej naukowa funkcja jest w tym kontekście najważniejsza. Dział zbiorów specjalnych Biblioteki to po prostu skarbnica niezwykle cennych materiałów, które trzeba chronić, ale także - w miarę możliwości - digitalizować i udostępniać w różnych formach. Biblioteka ma potencjał, by stać się także ośrodkiem badawczym o randze co najmniej ogólnopolskiej. Powinna prowadzić szerszą działalność wydawniczą. Byłabym także rada, gdyby Biblioteka aktywniej zabiegała o spuścizny po ważnych dla Poznania postaciach, które trzeba zachować, ale także opracowywać.
- Fundusze, jakimi dysponuje Biblioteka Raczyńskich jako samorządowa instytucja kultury, z jednej strony oczywiście są zależne od możliwości finansowych Miasta, ale z drugiej także od finansowania zewnętrznego. Skąd można pozyskiwać środki i czym oferta Biblioteki Raczyńskich może się wyróżnić w rywalizacji o dotacje z innymi książnicami?
- Chcę podkreślić, iż w ostatnich latach Biblioteka stała się jednym z poznańskich liderów w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, a także w ich wykorzystaniu i rozliczaniu. To jest atut i zasługa jej kierownictwa oraz całego zespołu. Będę dążyła do tego, by nie zgubić tego ogromnego potencjału i byśmy nadal byli skuteczni. A różnego typu programów: rządowych, europejskich, czy z sektora pozarządowego jest mnóstwo. Widzę również szansę na pozyskanie mecenasów prywatnych. Jest za wcześnie, by mówić o tym szczegółowo, ale warto pamiętać, że Biblioteka, jej historia i dziedzictwo robią wrażenie na wielu osobach, choćby dlatego, że wszystko zaczęło się od mecenatu hrabiego Raczyńskiego.
- Nawiązując do tego zapytam o kroki, jakie zamierza Pani podjąć, by przygotować Bibliotekę do jubileuszu jej 200-lecia? Pani kadencja będzie trwała 7 lat, więc rocznica ta przypadnie na sam jej koniec, w 2029 roku.
- Taka rocznica zdarza się tylko raz (śmiech). Jest to absolutnie wyjątkowa okoliczność, bo w Polsce, kraju ciężko doświadczonym przez historię, taka ciągłość jest rzadka. Dlatego musimy już teraz myśleć o tym wielkim jubileuszu i zaprojektować wielowymiarową formę jego obchodów. Mam cały szereg własnych pomysłów, ale chciałabym przede wszystkim poznać propozycje zespołu. Jest przekonana, że będą świetne, a jubileusz to święto ich i święto poznaniaków! Tymczasem chciałabym przyczynić się do tego, by poznaniacy lepiej poznali naszego fundatora i jego rodzinę, która dla kultury polskiej zrobiła bardzo dużo. Dlatego planuję coroczną celebrację urodzin hrabiego Edwarda Raczyńskiego, które przypadają 2 kwietnia i na które już teraz zapraszam mieszkańców naszego miasta.
- Trochę przekornie zapytam Panią, czy dzisiaj książki papierowe są jeszcze komuś potrzebne? Przecież są drogie, zajmują dużo miejsca, kurzą się...
- Książki papierowe są niezwykle potrzebne. Dobrodziejstwa kontaktu z książką drukowaną są liczne. Czytanie takiej książki sprzyja wyciszeniu. Uruchamia pewne istotne obszary mózgu, o czym najlepiej opowiedzieliby Panu neurolodzy. Poza tym papier jest jednak najtrwalszym nośnikiem danych. Nikt nie wymyślił niczego lepszego, bo z trwałością nośników elektronicznych bywa różnie. Dlatego nie może być mowy o perspektywie "śmierci" książek i nadal wydaje się ich dużo. A czytniki, czy inne urządzenia elektroniczne są bardzo praktyczne i mogą być znakomitym uzupełnieniem "papieru", choćby w podróży. Nawiasem mówiąc ja w podróż nadal zabieram książki papierowe (śmiech)...
- A jaka jest Pani ulubiona książka?
- To bardzo trudne pytanie... Gdy pada słowo "książka" w mojej głowie uruchomiony zostaje ciąg pewnych skojarzeń. Najpierw myślę o dużych domowych bibliotekach moich dziadków, rodziców i mojej własnej. A zaraz potem przychodzi mi na myśl "Imię róży" Umberto Eco. Tak, to jest chyba moja ulubiona książka. Co ciekawe, jej główną bohaterką - o ile tak można rzec - jest biblioteka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Katarzyna Kamińska od 2012 r. pełniła funkcję dyrektorki Wydawnictwa Miejskiego Posnania, które pod jej kierunkiem rozwijało się nie tylko na polu wydawniczym. Uzupełnieniem są liczne działania związane z funkcją informacyjną, działalnością repozytorium cyfrowego CYRYL i Poznańskiego Archiwum Historii Mówionej oraz wieloma innymi inicjatywami, służącymi poszerzaniu kręgu aktywnych uczestników kultury.
Kadencja dotychczasowej dyrektor Biblioteki Raczyńskich Anny Gruszeckiej upływa z końcem sierpnia. Moment objęcia przez dyr. Kamińską tego stanowiska będzie przedmiotem rozmów, uwzględniających sytuację Wydawnictwa Miejskiego Posnania.
JZ