- W tym roku, przy siedemdziesięciu poznańskich ulicach, posadziliśmy prawie 400 drzew kilkudziesięciu gatunków i odmian. Dęby, platany, lipy, graby i klony, ale także pięknie kwitnące wiosną jabłonie, grusze oraz wiśnie - wyjaśnia Piotr Libicki, zastępca dyrektora ZDM. - Nasadzenia odbywały się w każdej części Poznania. Na niektórych ulicach, szczególnie tych w ścisłej zabudowie, było to tylko kilka drzew - np. dwie lipy w alei lipowej na ul. Karwowskiego czy pojedyncze sztuki na ulicach Różanej, Łomżyńskiej, Masztalarskiej czy Mazowieckiej. Tam, gdzie mieliśmy do dyspozycji więcej przestrzeni, nasadzeń było znacznie więcej, dla przykładu kilkadziesiąt nowych drzew przybyło w rejonie ulicy Kowalewickiej, Przybyszewskiego i Słowiańskiej - dodaje Libicki.
Późna jesień to najlepszy czas na sadzenie drzew. Okres wegetacyjny roślin ma się ku końcowi, liście opadają, a drzewa znacznie lepiej znoszą "przeprowadzkę" ze szkółki na docelowe miejsce. Na ogół jesienią dość długo temperatury są dodatnie, a gleba dłużej utrzymuje wilgotność. Drzewo posadzone w takich okolicznościach trafi więc na lepsze warunki niż wiosną. Korzenie zyskają czas na "złapanie oddechu" zanim zacznie rozwijać się korona. Nie oznacza to bynajmniej, że sadzenie drzew wiosną jest niemożliwe. Jednak wtedy okres korzystnych warunków atmosferycznych jest wyraźnie krótszy i mniej przewidywalny niż jesienią.
Drzewa w mieście, szczególnie te rosnące przy ulicach, pełnią bardzo ważne funkcje. Pomagają przezwyciężać niekorzystne skutki zmian klimatycznych. Pozytywnie wpływają na mikroklimat ulic - w upalne dni, których jest coraz więcej - obniżają temperaturę na jezdni i chodnikach, dają cień przechodniom. Redukują ilość pyłów i gazów w powietrzu, a zwiększają natlenienie. Zmniejszają również ryzyko podtopień. Dzięki niezabrukowanym przestrzeniom wokół drzew poprawia się retencja wód. To bardzo ważne, bo coraz częściej Poznań nawiedzają ulewne opady.
ZDM